
Małgorzata Wilk-Wiśniewska: Imigracja: lekcje, których nie możemy zignorować

Plotka o ośrodku dla imigrantów w Bytomiu obiegła miasto jak błyskawica. Ludzie pytają, spekulują, niektórzy już widzą czarne scenariusze. Na razie to tylko pogłoska – ale czy nie jest to dobry moment, by zacząć rozmawiać na ten temat poważnie?
Żyjemy w czasach, gdy migracje stały się faktem. Starzejące się społeczeństwo, niż demograficzny, luki na rynku pracy – wszystko to sprawia, że Polska również staje się celem dla imigrantów. Ale akceptacja tego faktu nie powinna oznaczać rezygnacji z rozsądku.
Berlińskie doświadczenia
Kilka lat życia w Berlinie nauczyło mnie jednego: otwartość to zaleta, ale brak kontroli – przepis na kłopoty. To miasto, które kocham za energię i różnorodność, pokazuje też, co dzieje się, gdy integracja zawodzi.
Dziś, gdy telefon informuje o kolejnym ataku w Niemczech, moja pierwsza myśl to: „Czy to Berlin?”. A jeśli tak – odruchowo dzwonię do syna, by upewnić się, że nic mu nie grozi. To smutne, ale takie są realia. Zamiast spokoju – niepokój. Zamiast pewności – strach.
Polska perspektywa
W zeszły weekend mój syn wrócił z wycieczki do Warszawy. Jego komentarz po powrocie utkwił mi w głowie: „Mamo, jak tu jest czysto i bezpiecznie!”. To zdanie mówi wszystko – o tym, co w Polsce jeszcze mamy, i o tym, co możemy stracić, jeśli nie wyciągniemy wniosków z błędów innych.
Integracja to klucz
Imigracja sama w sobie nie jest problemem. Problemem jest brak integracji. Chodzi o więcej niż dach nad głową – o naukę języka, szacunek dla lokalnych norm, budowanie mostów zamiast murów. Niemcy potraktowali ten temat pobłażliwie, a efekty widać dziś wszędzie: równoległe społeczności, napięcia, strach po obu stronach.
Polska wciąż ma szansę uniknąć tych błędów. Ale pod warunkiem, że już dziś postawimy na rozsądne rozwiązania. Bo bezpieczeństwo i spokój to wartości, o które warto walczyć – zanim będzie za późno.
— Małgorzata Wilk-Wiśniewska
Prezes GKS Czarni Bytom