Ładowanie

TERAZ:

Kobieta kobiecie… ścianą?

Zrobiło się ostatnio głośno o mojej propozycji powołania w Bytomiu Rady Kobiet – ciała doradczego działającego przy prezydencie miasta. Pomyślałam: skoro mamy Radę Seniorów, Radę Sportu, Bytomską Radę Pożytku Publicznego czy Radę Młodych – wszystkie funkcjonujące i całkowicie społeczne – dlaczego nie miałoby być miejsca także dla kobiet?

To właśnie w takich gremiach pojawia się realny, oddolny głos mieszkańców. Każda rada w jakiejś mierze wpływa na politykę lokalną i nikomu to nie przeszkadza – do momentu, w którym w nazwie pojawia się słowo „kobieta”.

Negatywny stosunek pana prezydenta do Rady Kobiet przyjęłam ze zrozumieniem.
Ma prawo się nie zgadzać, choć mam nadzieję, że kiedyś będzie szansa na rozmowę.
Zaskoczyło mnie jednak coś zupełnie innego.

Okazało się bowiem, że niektórzy mężczyźni nie muszą wcale bronić swojego stanowiska – bo zrobią to za nich… kobiety. I to te, które głośno deklarują walkę o nasze prawa, równość i solidarność.

W „Życiu Bytomskim” pojawiła się wypowiedź radnej Joanny Stępień, określanej publicznie jako feministka i działaczka „prokobiecego” środowiska. Radna stwierdziła, że rady są „archaiczne” i zbędne, a „o kobiety mogą dbać również mężczyźni”. Słowa potwierdził naczelny gazety jako autentyczne.

I tu znów – paradoks. Pani radna zasiada przecież w jednej z takich rad – Bytomskiej Radzie Pożytku Publicznego – od 2024 roku.

391860931-2 Kobieta kobiecie… ścianą?

Nie walczę z mężczyznami. W wielu sytuacjach to właśnie oni stoją po stronie kobiet, wspierają, pomagają, ratują rodziny czy zwyczajnie robią to, co słuszne.
Ale czy naprawdę feministka powinna przekonywać, że mężczyźni „załatwią” sprawy kobiet lepiej niż one same?

Rady Kobiet od lat działają w ponad 70 polskich miastach. Wspierają mamy, seniorki, kobiety przedsiębiorcze, opiekunki osób chorych czy niepełnosprawnych. Czasem pomagają też… mężczyznom, bo życie nie dzieli się na hasła, tylko na realne ludzkie potrzeby.

Dlatego nie chodzi o „waleczne feministki” ani o ideologię. Chodzi o bezpieczeństwo, zdrowie, równość szans, edukację i wsparcie tam, gdzie kobiety zbyt często zostają z problemami same.
Jeżeli w XXI wieku kobieta musi tłumaczyć innej kobiecie, dlaczego kobiecy głos jest potrzebny – to mamy problem, ale nie systemowy, tylko mentalny.

Najbardziej boli nie to, że prezydent odmówił.
Najbardziej boli, gdy kobieta staje po stronie wygody, zamiast po stronie innych kobiet.

Naprawdę chciałabym wierzyć, że jest nas więcej – tych, które nie boją się współpracy, dialogu i wzajemnego wsparcia.
Bo jeśli „kobieta kobiecie wilkiem”, to żadna ustawa, żadna kampania i żaden slogan niczego nam nie wywalczy.


Małgorzata Wilk Wiśniewska
Prezes GKS Czarni Bytom

Share this content: